kot, który dziwił się tulipanom, lub spódnica, która stała się torbą
wszyscy wiedzą, że ekologia jest w modzie, a recykling jest fajny i pozwala opowiadać historie z gatunku "od pucybuta do milionera", czyli taką, jaką dziś chciałabym przedstawić:)
często daję się ponieść "przetwarzalnej fali" i gromadzę, czasem zupełnie bez sensu, różne klamoty z intencją nadania im w bliższej lub dalszej przyszłości (zazwyczaj jednak tej drugiej:P) nowego życia;) stos dziwnych ubrań dostanych-kiedyś-skądś-od-kogoś piętrzył się już naprawdę dłuuugą chwilę za szafą. ostatnio najzwyczajniej w świecie się wysypał. i to był znak:D zrobiłam wreszcie remanent, wywaliłam to, co się naprawdę nie nadawało, wyprułam wszystkie guziki, zamki i inne krawieckie przydasie, a rzeczy o powierzchniach na tyle dużych, by jeszcze je jakoś wykorzystać, równiutko złożyłam na zgrabną kupkę i specjalnie nie schowałam do szafki, by wykorzystać je już-natychmiast. na pierwszy ogień poszła ołówkowa spódnica, która niestety (na szczęście?;P) na zdjęcie przed "operacją" się nie załapała. kilka pruć, kilka cięć, trochę farby i stary, niemodny ciuch, jak bajkowe brzydkie kaczątko, przemienił się w jak najbardziej eko torbę. jako że normalnie nie cierpię szyć pasków, nie mogłam powstrzymać się, by nie wykorzystać gotowego, wyprutego z niegdysiejszej spódnicy.
do kompletu powstała zakładka z tym samym motywem. przeprosinowa;) do pożyczonej książki, którą mój kochany kot postanowił zrzucić z szafki mi na głowę, zaginając okładkę. choć brzmi to jak potwornie marna wymówka, niestety jest prawdą. pamiętajcie, że życie pisze najbardziej zaskakujące scenariusze! :D
często daję się ponieść "przetwarzalnej fali" i gromadzę, czasem zupełnie bez sensu, różne klamoty z intencją nadania im w bliższej lub dalszej przyszłości (zazwyczaj jednak tej drugiej:P) nowego życia;) stos dziwnych ubrań dostanych-kiedyś-skądś-od-kogoś piętrzył się już naprawdę dłuuugą chwilę za szafą. ostatnio najzwyczajniej w świecie się wysypał. i to był znak:D zrobiłam wreszcie remanent, wywaliłam to, co się naprawdę nie nadawało, wyprułam wszystkie guziki, zamki i inne krawieckie przydasie, a rzeczy o powierzchniach na tyle dużych, by jeszcze je jakoś wykorzystać, równiutko złożyłam na zgrabną kupkę i specjalnie nie schowałam do szafki, by wykorzystać je już-natychmiast. na pierwszy ogień poszła ołówkowa spódnica, która niestety (na szczęście?;P) na zdjęcie przed "operacją" się nie załapała. kilka pruć, kilka cięć, trochę farby i stary, niemodny ciuch, jak bajkowe brzydkie kaczątko, przemienił się w jak najbardziej eko torbę. jako że normalnie nie cierpię szyć pasków, nie mogłam powstrzymać się, by nie wykorzystać gotowego, wyprutego z niegdysiejszej spódnicy.
do kompletu powstała zakładka z tym samym motywem. przeprosinowa;) do pożyczonej książki, którą mój kochany kot postanowił zrzucić z szafki mi na głowę, zaginając okładkę. choć brzmi to jak potwornie marna wymówka, niestety jest prawdą. pamiętajcie, że życie pisze najbardziej zaskakujące scenariusze! :D
jak wiadomo, koty paczom. tutaj akurat na siebie nawzajem;)
W życiu bym nie powiedziała że ta torba jest przerobioną spódnicą, jest świetna. Zakładka też. Aż sobie popacze jeszcze raz ;)
OdpowiedzUsuńFajna torba a zakładka idealna!
OdpowiedzUsuńa jako właścicielka tego cudu, zapewniam że w realu torba jest jeszcze ładniejsza , zachwyca jakoś wykończenia i dbałośc o szczegóły
OdpowiedzUsuńI torba i okładka są urocze. :)
OdpowiedzUsuńkapitalna torba, tez cierpie na chorobe zwana: nie wyrzucaj, moze sie przyda jeszcze....
OdpowiedzUsuńNormalnie jakbym to ja pisała... Też mam stertę starych szmat, które same w sobie są obrzydliwe ale jakoś żal mi ich i piętrzą się w pokoju-pracowni...ostatnio podprowadziłam dzieciakom skrzynkę na kółkach, którą kiedyś-tam montowałam i teraz siedzą tam. Trochę się nie mieszczą dlatego wygenerowałam drugi worek na natychmiast do szycia... natychmiast czeka już jakiś czas... a z tą książką Ci wierzę! mi też czasem się takie dziwne przygody przytrafiają. Myślę, że wynagradzana osoba będzie zadowolona i szybko zapomni o zagiętej okładce ;) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSłodziak z Tego Salema:)))))
OdpowiedzUsuńAle fajny pomysł :)
OdpowiedzUsuń